sobota, 27 kwietnia 2024

PODSUMOWANIE ROKU 2023

PODSUMOWANIE ROKU 2023
Cześć wszystkim! Można by rzec, że za późno już na podsumowanie poprzedniego roku. Ale czy ma to swój konkretny termin ważności i może się przedawnić? Zdecydowanie nie! Zwłaszcza, że czekałam na ślubne fotki, które bardzo chciałam w tym zestawieniu umieścić. Zresztą. Podsumowanie 2022 roku zrobiłam dopiero pół roku temu, w listopadzie! Dlatego przy tym to jest pikuś.

Jaki był mój 2023 rok? Początkowo powiedziałabym, że bez szału. Kompletnie nie spodziewałam się, że może się okazać tak przełomowym rokiem. Wydarzyło się kilka ważnych momentów w moim życiu, o których niektórzy z Was mogą już wiedzieć, między innymi z poprzednich wpisów. Jeśli nie jesteście na bieżąco to nic straconego, bo w dalszej części tego wpisu dowiecie się o wszystkim! Nie przedłużając zapraszam Was bardzo serdecznie do czytania i oglądania zdjęć!


STYCZEŃ
Tak jak wyżej wspominałam, początek roku zaczął się wyjątkowo spokojnie i szczerze mówiąc nie mam z niego zbyt wielu zdjęć. Określenie - wyciszający, myślę, że idealne by się tutaj sprawdziło. Choć nie siedziałam tylko w domu. Wraz z mężem udało nam się wybrać do kina na film: "Avatar: Istota wody" (recenzje znajdziecie TUTAJ).

LUTY
Choć luty jest krótszym miesiącem to nie znaczy, że nic nie ma się w nim dziać! Było to totalne przeciwieństwo do stycznia. Wiele okazji do spotkań i świętowania. Mój mąż - Patryk skończył 25 urodziny, a mój tata miał okrągłą 50-tkę. Z racji, że mój partner raczej nie lubi celebrować swojego święta w hucznym gronie, to z tej okazji zabrałam go na weekend do Torunia (naszą wycieczkę opisałam TUTAJ). Było wiele pysznego jedzenia, ale też pozwiedzaliśmy i wybraliśmy się między innymi do Planetarium. W tym miesiącu nie zabrakło również miejsca na kino, gdzie udaliśmy się na film: "Asteriks i Obeliks: Imperium Smoka" (recenzje znajdziecie TUTAJ) oraz na teatr, gdzie w na gdyńskiej scenie obejrzałam sztukę pt.: "Czarodziejska Góra" (recenzje znajdziecie TUTAJ).

MARZEC
Marzec to miesiąc, w którym podjęliśmy konkretną decyzję o wzięciu ślubu jeszcze w bieżącym roku. Tak jak postanowiliśmy, tak też się stało, ale o tym będzie później! W tym miesiącu udało mi się wybrać na wycieczkę z rodziną do Stegny i okolice Mierzei Wiślanej. Poza tym wzięłam tygodniowy urlop i odwiedziłam moją przyjaciółkę mieszkającą w Bydgoszczy. Swoją drogą, mam w planach pewny wpis z nią związany, który mam nadzieję, że już w najbliższych tygodniach zostanie opublikowany na blogu!

KWIECIEŃ
Zaczęło się robić cieplej, a co za tym poszło - więcej spotkań ze znajomymi. Były spacery, wyjścia do pubu oraz klubu. Udało nam się również podpisać umowę z salą weselną! Nie zabrakło także kolejnego wyjścia do teatru, tym razem na Darze Pomorza w Gdyni, na premierę pt.: "Jądro ciemności" (recenzje znajdziecie TUTAJ). Spontanicznie wraz z przyjaciółką wybrałyśmy się również na koncert Kubana, który był organizowany w klubie B90 w Gdańsku.

MAJ
Początek maja to zawsze świętowanie rocznicy naszego związku. Tym razem pogoda postanowiła być łaskawa i udało nam się wybrać na bardzo ciekawą wycieczkę po Kaszubach. Było karmienie alpak oraz egzotyczne zoo. Jeśli jesteście ciekawi szczegółów to zapraszam do wpisu TUTAJ. Oprócz tej wycieczki, udałam się również do Szczecina w celu kupienia sukni ślubnej, którą znalazłam na jednej ze ślubnych grupek na Facebooku. Niestety, zainteresowanych było tyle, że ostatecznie suknia trafiła w ręce innej dziewczyny. Mimo zawodu, który wtedy czułam to całą wycieczkę wspominam bardzo dobrze. Był to wspaniały czas spędzony z moją mamą oraz siostrą i chętnie wróciłabym do tego miasta ponownie! A suknia? Wiedziałam już czego szukać, bo czułam się w niej wręcz obłędnie i po paru dniach poszukiwań udało mi się kupić bardzo podobny model, tej samej projektantki, ale od kogoś innego. Pod koniec maja byłam na integracji pracowniczej, gdzie pierwszy raz zagrałam w paintball! A dodatkowo bawiłam się na Juwenaliach, gdzie między innymi grał Michał Wiśniewski.

CZERWIEC
Na początku czerwca udało nam się zaprojektować i zamówić zaproszenia na ślub w stylu marynistycznym. Wybraliśmy taki motyw, ponieważ chcieliśmy, aby wesele było utrzymane w takim klimacie. Więcej o tym na pewno wkrótce napiszę! Swoją drogą, mam już zapisane około 30 pomysłów na wpisy do serii: "Ślubne pogadanki". Intensywnie uczestniczyliśmy również w zajęciach przygotowujących do ślubu. Nie zabrakło także miejsca na teatr, który w tym miesiącu pojawił się nawet dwa razy! Obydwa przedstawienia utrzymane w komediowym klimacie. Pierwsze grane na deskach gdyńskiego teatru pt.: "Prawda. Komedia małżeńska" (recenzje znajdziecie TUTAJ), a drugie grane na Scenie Letniej w Gdyni Orłowo, pt.: "Na Waleta" (recenzje znajdziecie TUTAJ). W tym miesiącu odwiedziła nas również moja przyjaciółka wraz ze swoją rodziną. Było dużo śmiechu, spacerków i opalania! Dodatkowo wraz ze znajomymi wybrałam się na imprezę z okazji rozpoczęcia wakacji i powitania lata - Cudawianki.

LIPIEC
Ciężko mi uwierzyć, że ten letni miesiąc był u mnie taki spokojny. Prawie za każdym razem lato jest u mnie bardzo intensywne, ale tym razem zupełne przeciwieństwo. Pogoda w województwie pomorskim była wręcz fatalna! Chłodno i deszczowo. Udało nam się natomiast pojechać do województwa wielkopolskiego w celu rozdania zaproszeń dla rodziny Patryka.

SIERPIEŃ
W połowie sierpnia pogoda postanowiła być dla nas łaskawa. W końcu można było odczuć prawdziwe lato! Odwiedziła nas siostra Patryka i udało nam się wybrać na wspaniałą wycieczkę na Hel oraz do Gdańska. Nie zabrakło również zwiedzania Gdyni i dużej ilości opalania. Dodatkowo spontanicznie został ogłoszony festiwal na Skwerze Kościuszki w Gdyni, na którym nie mogło nas zabraknąć. Więcej informacji o tym festiwalu znajdziecie TUTAJ. Oprócz tego udaliśmy się do kina na wielki hit "Barbie" (recenzje znajdziecie TUTAJ).

WRZESIEŃ
Choć swój dwutygodniowy urlop rozpoczęłam w sierpniu, to jego większa część pokrywała się na wrześniowe dni. Biorąc pod uwagę, że za miesiąc braliśmy ślub to mocno musieliśmy się skupić na dalszych przygotowaniach. Dlatego pojechaliśmy na wakacje do rodziny Patryka, do wielkopolski i wzięliśmy się za poszukiwanie obrączek oraz garnituru. Na szczęście wszystko poszło zgodnie z planem. Na koniec miesiąca rozpoczęliśmy nauki pierwszego tańca, a ja miałam robioną próbną fryzurę do ślubu.

PAŹDZIERNIK
To zdecydowanie mój ulubiony miesiąc z całego ubiegłego roku i to wcale nie przez moje urodziny! W sumie, przez nawał obowiązków, nawet ich nie świętowałam. Uwielbiam ten miesiąc, ponieważ to właśnie w nim zabiły kościelne dzwony i zostaliśmy małżeństwem. Jeśli jesteście ciekawi tego dnia oraz zdjęć to zapraszam do wpisu TUTAJ. Jak ślub to też i Wieczór Panieński, który również opisywałam na blogu o TUTAJ. Mimo dużego stresu związanego z przygotowaniami do ślubu to będę naprawdę bardzo miło wspominać ten miesiąc, ten czas. Zdecydowanie było warto i niczego nie żałuję. A żeby osłodzić sobie nasz miesiąc miodowy, na koniec miesiąca wybraliśmy się na festiwal muzyki elektronicznej Transmission Festival: The Awakening.

LISTOPAD
W listopadzie otrzymaliśmy nasz teledysk ślubny, który obejrzałam już setki razy! A jeśli i Wy chcielibyście go zobaczyć to zapraszam na platformę YouTube o TUTAJ. Oprócz zachwycania się teledyskiem znalazł się również czas na spotkania z przyjaciółmi. Było granie w planszówki, wspólne oglądanie finału Top Model oraz wyjście do Escape Room'u w motywie Harry'ego Potter'a. Był to mój pierwszy raz, ale zdecydowanie nie ostatni! Dodatkowo, w tym miesiącu wpadło parę ciekawych premier filmowych, więc wybraliśmy się do kina na "Uwierz w Mikołaja" (recenzje znajdziecie TUTAJ) oraz na "Igrzyska Śmierci: Ballada ptaków i węży" (recenzje znajdziecie TUTAJ).

GRUDZIEŃ
Nie raz już o tym wspominałam, ale i napiszę kolejny raz - uwielbiam magię świąt, grudzień i wszystkie kolorowe światełka. W związku z tym, nie mogło zabraknąć wizyty na Jarmarku Bożonarodzeniowym w Gdańsku, który mimo tłumów wciąż zachwyca mnie tak samo. Odwiedziła nas również mama Patryka wraz z jego siostrą. Udało nam się również wybrać na kręgle z przyjaciółmi. A ja znowu miałam okazję być dwa razy w teatrze. Tym razem nie była to tylko gdyńska scena. Pierwsze przedstawienie, które obejrzałam to: "Umrzeć ze śmiechu", a drugie, gdańskie, to: "Kora. Falowanie i spadanie". Przed świętami zdecydowaliśmy się spróbować swoich sił z wzięciem kredytu i jak niektórzy z Was już wiedzą - udało się! A ten wpis piszę do Was z naszego pięknego, słonecznego mieszkania.
*Źródło zdjęć: zdjęcia własne*

Jaki był Wasz 2023 rok?
Dobrze go wspominacie? A może wolicie wymazać go z pamięci?
Koniecznie dajcie znać w komentarzach!

CYTAT TYGODNIA
"Życie to jedna wielka przygoda."
J.R.R. Tolkien

Jeśli macie ochotę to serdecznie zapraszam na mojego Instagrama.

Ściskam Was mocno,
Wasza Adrasteja

czwartek, 25 kwietnia 2024

WAMPIRZYCA I WIEDŹMA | CICHY ZAKĄTEK #15

WAMPIRZYCA I WIEDŹMA | CICHY ZAKĄTEK #15
Witam Was serdecznie po krótkiej przerwie! Na wstępie chciałabym bardzo podziękować za życzenia z okazji urodzin bloga! Nie miałam okazji jeszcze Wam odpisać na te wszystkie miłe słowa, ale nie martwcie się - na bieżąco czytałam i wkrótce poodpowiadam na każdy komentarz. Natomiast dzisiaj zapraszam Was serdecznie na recenzje książki, którą udało mi się w ostatnim czasie przeczytać. Przy okazji informuję, że już wkrótce pojawi się lekko spóźniony wpis z podsumowaniem 2023 roku!


Tytuł:
Wampirzyca i Wiedźma
Autor: Francesca Flores
Gatunek: Fantastyka
Ilość stron: 416
Data premiery: 21.09.2023
Opis książki: Ava i Kaye to najlepsze przyjaciółki… a przynajmniej były nimi do pewnej nocy dwa lata temu, kiedy wampiry przebiły się przez magiczną barierę chroniącą miasto. Podczas ataku zginęła mama Kaye, a Ava została zmieniona w wampira.
Teraz Ava żyje w zamknięciu, pod opieką matki, która potrzebuje jej magii, i okrutnego ojczyma. Dziewczynie wydaje się, że jedyną szansą na godne życie jest ucieczka do lasu, gdzie być może zdoła dotrzeć do nieśmiertelnej królowej wampirów. Problem w tym, że w tej drodze do wolności pomóc jej może tylko Kaye – Kaye, która ukończyła trening na wiedźmę Płomienia i jest gotowa zabić każdego krwiopijcę, którego spotka.
Łowczyni zgadza się wesprzeć Avę w podróży przez las, licząc na to, że uda jej się przechytrzyć dawną przyjaciółkę. Żadna z nich nie zdaje sobie jednak sprawy, co czeka je po drodze… I że jedną z tych niespodzianek może być miłość.

"Za każdym razem, gdy widziałaś, jak wyglądam przez okno na poddaszu... To ciebie szukałam."

Ava to wampirzyca, która została przyrównana do Roszpunki. Tak, tej z baśni. Zamknięta na poddaszu, gdzie odwiedza ją matka. Pielęgnuje jej długie włosy i chroni przed całym złem tego świata. Brzmi podobnie, prawda? Ten wątek był ciekawym dodatkiem, jednak to nie na nim będzie się skupiać fabuła. Choć główna bohaterka często będzie wracać wspomnieniami do tamtych chwil.

"Słabe bicie jej serca rozbrzmiewa w moich uszach głośniej niż jakikolwiek inny dźwięk."

Kaye - dawna przyjaciółka, Wiedźma Płomienia, która jak większość Wiedzących nienawidzi krwiopijców i otwarcie o tym mówi. Niezwykle ambitna i zdeterminowana. Zrobi wszystko by udowodnić swoją siłę. Jej największym celem jest odnalezienie wampira, który zabił jej matkę. Czy jej przeczucia o tym, kto to zrobił, okażą się słuszne?

"Pierwsza wampirzyca nauczyła się, jak tworzyć nowe życie, z potrzeby, by nie być samotną."

Wędrówka, w którą wspólnie wyruszają okazuje się głównym motywem tej książki, ale nie było to ani trochę męczące dla mnie, jako czytelnika. Mogłam poznać bliżej główne bohaterki - ich emocje, uczucia oraz historie. A całość uzupełniała akcja oraz parę tajemniczych sytuacji.

"Blask jeziora odbija się w jej oczach, przez co wygląda jak bogini."

To co lubię w książkach to jest to zdecydowanie narracja pierwszoosobowa, w dodatku pokazana z dwóch perspektyw, w tym przypadku - Avy i Kaye. Nie da się ukryć, że to właśnie na nich skupia się cała fabuła. Oczywiście, pojawiają się również inne postacie, ale nie są one zbyt mocno wyszczególnione. Śmiało mogę stwierdzić, że autorka nie poświęciła im zbyt wiele uwagi.

"Jej panowanie nie ma końca, podobnie jak ból."

Moja opinia: Trzeba przyznać, że połączenie wampira i wiedźmy w jedną postać było dla mnie czymś nowym i ciekawym. Język był lekki. Okładka piękna. Jednak dla mnie, w większości, bardzo przewidywalna fabuła. Miłość, o której mowa w opisie również była oczywista. Zwłaszcza, że sama okładka mocno zdradza... Na szczęście nie jest to nachalny wątek, który wysuwa się na pierwszy plan. Raczej powiedziałabym, że delikatnie się wkrada w te opowieść. Niestety, zawiodłam się również finałem, który miałam wrażenie, ze został bardzo przyspieszony, przez co stał się beznamiętny... Nie twierdzę, że była to zła książka. Można w niej dostrzec niezwykłą przemianę głównej bohaterki, która toczy wędrówkę w głąb siebie. Poza tym czytało się ją naprawdę szybko i przyjemnie. Jeśli ciekawi Was motyw nadprzyrodzonych postaci to myślę, że warto dać jej szansę.
*Źródło zdjęć: zdjęcia autorskie, lubimyczytac.pl*

Czytaliście tę książkę?
A może macie do polecenia inne tytuły z motywem nadprzyrodzonych postaci?
Koniecznie dajcie znać w komentarzach!

CYTAT TYGODNIA
„Czytanie książek to najpiękniejsza zabawa, jaką sobie ludzkość wymyśliła.”
Wisława Szymborska

Ściskam Was mocno,
Adrasteja

poniedziałek, 8 kwietnia 2024

9 URODZINY BLOGA

9 URODZINY BLOGA
Cześć Kochani! Jak co roku o tej porze nie mogło zabraknąć tutaj paru słów. Dlaczego? To właśnie 8 kwietnia napisałam pierwszy wpis na tym blogu. Ciężko mi w to uwierzyć, ale to już 9 lat! Nawet nie wiem kiedy to zleciało. W dodatku tak się jakoś złożyło, że to przy okazji 300 wpis, który napisałam, więc zdecydowanie jest dzisiaj co świętować!

Bardzo dziękuję Wam za wsparcie. Za liczne komentarze, obserwacje i wyświetlenia. A przede wszystkim za dobre słowa. Doceniam to, że wciąż tutaj zaglądacie, mimo że bywało różnie i zdarzały się gorsze miesiące oraz duże przerwy. Jednak nie zawsze wszystko idzie po naszej myśli i warto doceniać to, co daje nam życie. A przede wszystkim nie można się poddawać, jeśli robimy rzeczy, na których nam zależy.

Cieszę się, że dotrwałam do takiego momentu w blogosferze i jestem za to ogromnie wdzięczna. Nie mogę się doczekać jak razem będziemy świętować jubileusz w przyszłym roku, a na pewno zaplanuję coś specjalnego na te okazję. Tymczasem jeszcze raz dziękuję Wam za ten rok i zapraszam w piątek na nowy wpis!

*Źródło zdjęcia: katiemoon.pl*

Dziękuję z całego serca!

Ściskam Was mocno,
Wasza Adrasteja

piątek, 29 marca 2024

Wynajem SAMOCHODU do ślubu | CZY WARTO? | ŚLUBNE POGADANKI #2

Wynajem SAMOCHODU do ślubu | CZY WARTO? | ŚLUBNE POGADANKI #2
Cześć Kochani! Nie wiem czy pamiętacie, ale w zeszłym roku rozpoczęłam nową serię: "ŚLUBNE POGADANKI". Przez ten czas został opublikowany tylko jeden wpis, ale teraz, gdy dostaliśmy zdjęcia, a w moim życiu zrobiło się spokojniej to z przyjemnością będę publikować posty z tej ślubnej serii. Zwłaszcza, że tematów do omówienia jest naprawdę sporo! Mam nadzieję, że będziemy się razem dobrze bawić przy tych wpisach nawet, jeśli już dawno jesteście po ślubie albo nie macie w planach tego robić. Tymczasem zapraszam do tematyki dzisiejszego postu, czyli wynajmu samochodu do ślubu.

Początkowo wybierając samochód do ślubu, nie mogliśmy się zbytnio dogadać na jaki model powinniśmy się skusić. Ja chciałam najnowszego Mercedesa albo sportowego Forda Mustanga, a mój mąż Patryk wolał postawić na klasykę i starsze auta. Nie ukrywam, że moja wiedza na temat samochodów jest bardzo ograniczona. Zwłaszcza, że nawet nie mam prawa jazdy (kiedyś może zrobię). Dlatego słysząc hasło: "stary samochód" miałam w głowie malucha albo inne małe, kanciaste modele. W końcu doszliśmy do porozumienia, a Patryk pokazał mi, co cały czas miał na myśli.

Absolutnie nie żałuję, że to zadanie powierzyłam mojemu mężowi, bo faktycznie jego propozycja była bardzo elegancka i niecodzienna. Wiadomo, że ostateczny wybór należał do nas obojga, ale to on zaproponował ten model, który okazał się naszym strzałem w dziesiątkę. Samochód, który wybraliśmy to amerykański Lincoln Continental Mark V wersja Cartier, w obłędnym kolorze "Blue Ocean". Jeśli jesteście zainteresowani wynajmem takiego auta i pochodzicie z województwa pomorskiego to serdecznie polecam zajrzeć TUTAJ (na fotkach możecie znaleźć również i nas)! Zwłaszcza, że właściciel Pan Krzysztof to naprawdę cudowna osoba i jako szofer również sprawdził się doskonale!

GDZIE SZUKAĆ SAMOCHODU DO ŚLUBU?
Najłatwiej byłoby odpowiedzieć w wyszukiwarce Google. Jednak powiem Wam szczerze, że bardzo się męczyłam klikając każdą stronę po kolei, nie widząc tak naprawdę żadnego zarysu cen, godzin czy jakichkolwiek innych informacji. Praktycznie do większości ofert trzeba było pisać, a czasami nawet nie otrzymywaliśmy odpowiedzi zwrotnej. Rozumiem, że każda uroczystość jest inna, ale podanie widełek cenowych albo przynajmniej kwoty minimalnej to naprawdę spore ułatwienie i oszczędność czasu. Ostatecznie najłatwiej było znaleźć sensowne ogłoszenia na ślubnych grupkach na Facebooku oraz na portalu Wesele z klasą i to właśnie tutaj znaleźliśmy nasze wymarzone auto.

JAKIE SĄ KOSZTY WYNAJMU SAMOCHODU DO ŚLUBU?
Szukając odpowiedzi na to pytanie bardzo często pojawiały się widełki cenowe od 400 do 2000 zł. Jakie było nasze zdziwienie, gdy w naszym mieście bądź okolicach były to kwoty od 1500 do 3500 zł. Oczywiście, trzeba pamiętać o tym, że mamy wysoką inflacje, usługi ślubne wcale nie należą do najtańszych i bardzo dużo zależy od okolic w jakich mieszkamy i ile kilometrów będzie tego dnia przejechane. Dodatkowo również liczone są dekoracje, choć zdarza się tak, że znajdują się już one w cenie wynajmu samochodu. Nam udało się trafić na osobę prywatną, która dopiero zaczyna przygodę z branżą ślubną, pochodzi z Gdańska i nie miała zbyt wielu kilometrów do przejechania, więc kwota, którą zapłaciliśmy wynosiła 1000 zł.

OSZCZĘDNOŚĆ: Jeśli chcielibyście mieć wyjątkowy przejazd, a nie chcecie wydawać kilku tysięcy na wynajem auta to spróbujcie poszukać wymarzonego samochodu wśród znajomych. Na pewno koszty będą niższe albo nawet zaoferują Wam pomoc za symboliczną flaszkę. Jest również opcja przejazdu własnym samochodem, który wystarczy delikatnie wystroić, a już będzie wyglądał wyjątkowo.

CZY LEPIEJ WYBRAĆ OPCJE Z KIEROWCĄ CZY BEZ?
Wybierając opcje wynajmu samochodu do ślubu często (ale nie zawsze) mamy możliwości wyboru usługi wraz z kierowcą bądź bez niego. Przede wszystkim trzeba wziąć pod uwagę fakt czy zgracie to wszystko logistycznie. Przykładowo ja i mój mąż szykowaliśmy się w innych miejscach, co już dodawało dodatkowe przejazdy i cenne minuty, które mogliśmy poświęcić na swoje przygotowania. Dlatego postawiliśmy na komfort i całą logistyką zajął się nasz kierowca. Zresztą z tego, co pamiętam nie oferował on możliwości samodzielnego prowadzenia pojazdu i wcale się nie dziwię, ponieważ była to osoba prywatna, a nie wypożyczalnia, która ma te wszystkie auta odpowiednio ubezpieczone.

CZY WARTO WYNAJĄĆ SAMOCHÓD DO ŚLUBU?
Moim zdaniem zdecydowanie TAK, zwłaszcza z kierowcą! Dlaczego? Przede wszystkim tak jak wspomniałam wyżej jest to przede wszystkim komfort. Nie musicie martwić się logistyką, a harmonogramem zajmie się Wasz kierowca. Dodatkowo jest to taki dzień, w którym spełniają się marzenia, dlatego może być to jedyna okazja do przejechania się innym, wyjątkowym samochodem. Poza tym tego dnia jesteście w centrum uwagi, więc takie auto na pewno zrobi dodatkowe, dobre wrażenie. Nie można również zapomnieć o cudownej sesji plenerowej jaką da się zrobić z takim samochodem. My swojego wyboru nie żałujemy i bardzo się cieszymy, że możemy się teraz zachwycać tak wspaniałą pamiątką i dobrze wspominać ten przejazd.
*Źródło zdjęć: katiemoon.pl*

Jechaliście swoim samochodem do ślubu czy wynajmowaliście?
Korzystaliście kiedyś z takich usług?
Koniecznie dajcie znać w komentarzach!

CYTAT TYGODNIA
"Prawdziwa miłość zaczyna się tam, gdzie niczego już nie oczekujemy w zamian."
Antoine de Saint-Exupery

Za te wspaniałe fotografie odpowiada Katie Moon.

A ofertę wynajmu tego samochodu znajdziecie TUTAJ.

Ściskam Was mocno,
Wasza Adrasteja

środa, 27 marca 2024

UWIERZ W MIKOŁAJA (2023) | RECENZJA FILMU

UWIERZ W MIKOŁAJA (2023) | RECENZJA FILMU
Uwierz w Mikołaja (2023) - to polski film świąteczny w reżyserii Anny Wieczur na podstawie powieści Magdaleny Witkiewicz pod tym samym tytułem. Fabuła opowiada trzy różne historie, które z pozoru niepowiązane, znajdują wspólny wątek. Całość doprawiona jest magią świąt i wiarą w Świętego Mikołaja. Obejrzyj zwiastun.

W skrócie - Trzy pozornie niezwiązane ze sobą historie znajdują wspólny wątek w okresie świątecznym za sprawą kilku nieoczekiwanych spotkań.

Gatunek: Komedia | Romans | Świąteczny
Czas trwania: 96 minut
Choć zbliżamy się wielkimi krokami do Świąt Wielkanocnych, to nie ukrywam, że większą magię czuję przy Świętach Bożonarodzeniowych. Dlatego nie wiem jak to się stało, że umknął mi ten film. Zwłaszcza, że oglądaliśmy go wraz z mężem na dużym ekranie, właśnie w tym okresie grudniowym. Mam nadzieję, ze mimo tego pięknego słońca za oknem, wrócicie ze mną choć na chwilę do tego zimowego klimatu i ponownie poczujecie ducha świąt. Zapraszam serdecznie do przeczytania recenzji.
Tak jak wspomniałam wyżej poznajemy trzy historie, choć moim zdaniem znalazło się ich więcej to jednak te policzone są tymi głównymi. Najpierw przedstawię Wam Agnieszkę, która martwiąc się o swoją babcię wyrusza w podróż do jej domku podczas zamieci śnieżnej. Mimo problemów udaje jej się dotrzeć do chatki, ale tam czekają na nią kolejne niemiłe niespodzianki, a po babci wciąż ani śladu... Za to u progu pojawia się tajemniczy mężczyzna w stroju św. Mikołaja. Co wyniknie z tej relacji? Czy pomogą sobie nawzajem, aby przetrwać te sytuacje?
Czas na Zosię - małą, pięcioletnią dziewczynkę, która jest bardzo bystra i która zdecydowanie skradła moje serce w tym filmie. Jej wiara w św. Mikołaja to najpiękniejsze, co można zobaczyć. Zwłaszcza, że w jej domu się nie przelewa i marzy o tym, aby było bezpiecznie i kochająco. Poza tym, bardzo chciałaby mieć babcie. Czy św. Mikołaj wysłucha jej próśb? Czy czeka na nią lepsze życie?
Anna, czyli mama Zosi to kobieta, która kompletnie nie wierzy już w św. Mikołaja, a tym bardziej we wszystkich ludzi. Dlatego, gdy na jej drodze pojawia się Anioł Stróż pod postacią policjanta Roberta, nie potrafi pozwolić sobie na pomoc. Czy tylko bożonarodzeniowy cud sprawi, że Anna zacznie wierzyć? Czy na jej rodzinę będzie czekało szczęśliwie zakończenie?
Podsumowując, film jest przyjemny, choć nie znajdziecie w nim nic niespodziewanego. Wielu zdarzeń można było się domyślić i oczywiście jak na świąteczny film przystało - kończy się Happy End'em. A w kulminacyjną wigilijną noc będziemy mogli zobaczyć jak ścieżki wszystkich bohaterów zejdą się w jednym miejscu. Mimo wszystko myślę, że dobrze go obejrzeć w tym okresie świątecznym, bo naprawdę można się pośmiać, wzruszyć, ale i poczuć magię świąt.
*Źródło zdjęć: facebook.com, mamnewsa.pl, bielskirynek.pl, kinoignacy.pl, bielsko-info.pl, 

Widzieliście ten film?
Co o nim myślicie?
Koniecznie dajcie znać w komentarzach!

CYTAT TYGODNIA
"Czasem plany się zmieniają. 
Czasem los wie, jak nami zagrać, by było tak, jak ma być."
Magdalena Witkiewicz, Uwierz w Mikołaja

A jeśli nie widzieliście ostatniego wpisu, w którym chwalę się ślubnymi fotografiami
to gorąco zachęcam do obejrzenia!

Ściskam Was mocno,
Adrasteja
Copyright © 2016 Adrasteja , Blogger