wtorek, 29 listopada 2016

KONCERT Bastille

KONCERT Bastille
Jak zdążyliście zauważyć jest to już trzeci mój post w tym miesiącu na temat koncertu. Samej jest mi w to trudno uwierzyć, ale tak, byłam na TRZECH koncertach w MIESIĄC. Jeśli nie czytaliście dwóch poprzednich postów to serdecznie Was do nich zapraszam - koncert Sylwii Grzeszczak i koncert Justina Biebera. Teraz jednak skupmy się na koncercie Bastille, który odbył się w czwartek 24 listopada. 
Z Bastille nie jestem jakoś zżyta jak to w przypadku Justina. Na ten koncert poszłam głównie dla ich muzyki. Na początku żartowałam sobie, że pojadę, ale jak widać stało się to rzeczywistością i już pod koniec sierpnia miałam zakupione bilety. Podróż do Warszawy nie była taka męcząca jak w przypadku Krakowa oraz wszystko było dobrze z moim samopoczuciem niż w przypadku Gdańska. Koncert zatem zapowiadał się bardzo udanie.

Organizacja była świetna. Nikt się nie pchał. W szatniach nie gubili rzeczy. Bilet został sprawdzony raz i każdy dostał opaskę na swoją strefę na wejściu. 
Szczerze? Nie spodziewałam się, że aż tak bardzo mi się spodoba ten koncert. Nie sądziłam, że tutaj również ludzie będą się tak świetnie bawić i że Dan (wokalista) jest aż tak pozytywną osobą.
To w jaki sposób cały czas latał po scenie i że stał na wysokim podeście, aby wszyscy go widzieli było niesamowite. Oprócz tego podczas piosenki "Flaws" można było przybić sobie z nim piątkę, gdyż chodził sobie wśród tłumu i ja byłam tylko malutki krok od niego. 
Bardzo podobała mi się tworzona przez niego atmosfera, co również możecie zobaczyć na zdjęciu wyżej. Oprócz tego na jednej z piosenek, gdy śpiewał "get down" każdy na arenie kucał wraz z nim, a na sygnał wyskakiwał i skakał z rękoma w górze. Na przedostatniej piosence zespół udał się na trybuny, na balkon i tam wykonywali utwór. Śpiewając ją rozwiesili flagę Polski, co było bardzo miłym zaskoczeniem. Oprócz tego Dan również próbował zaimponować swoim językiem polskim mówiąc "Dzięki, dziękuję bardzo, jesteśmy Bastille, jak się macie, cześć Warszawa itd."
Podsumowując, jeśli macie swoich idoli to musicie być na ich koncercie. Pamiętajcie, żeby zrobić wszystko, co w waszej mocy aby tam być. Ja spełniłam swoje trzy marzenia w miesiąc i obecnie jestem naprawdę jednym z najszczęśliwszych ludzi na tym świecie. 

Dziękuję również wszystkim z całego serduszka za kliknięcia w linki. Tak jak obiecałam polecam blogi osób, które napisały ceny produktów:)


Serdecznie polecam! :)

Pamiętajcie również o konkursie od Zaful, który trwa do JUTRA (30.11)!
KLIK

środa, 23 listopada 2016

ZAFUL.COM REVIEW + KONKURS

ZAFUL.COM REVIEW + KONKURS
Szczerze mówiąc nie spodziewałam się, że kiedyś nadejdzie taki czas, gdzie zagraniczny sklep poprosi mnie o współpracę. Zakładając bloga nie wiedziałam, że istnieją takiego typu układy ze sklepami. Jestem naprawdę bardzo mile zaskoczona, że firma ZAFUL do mnie napisała. Po kilku emailach z pytaniami chyba w końcu zrozumiałam jak ma wyglądać nasza współpraca. 

Widząc wspaniały asortyment sklepu ZAFUL nie mogłam odmówić. Rzeczy wyglądają naprawdę świetnie i mam nadzieję, że w rzeczywistości również takie są. Często na stronie jest bardzo dużo promocji, gdzie głównie ceny są obniżone o nawet 50 %.
Bluza: KLIK
Naszyjnik: KLIK
Koszula: KLIK

Obecnie trwa promocja, gdzie produkty są obniżone nawet do 85%!
Wystarczy kliknąć w ten LINK.

Zafuls Instagram: https://www.instagram.com/zaful/
Zafuls Facebook: https://www.facebook.com/Zaful


KONKURS!
Firma ZAFUL organizuje naprawdę wspaniały konkurs, gdzie 10 osób może wygrać bon o wartości $100. Zasady są naprawdę banalnie proste, a takie zakupy na pewno sprawią niejednej z Nas radość.
1. Trzeba wejść TUTAJ.
2. Wybrać produkt, który najbardziej nam się podoba.
3. Dodać komentarz z linkiem wybranego produktu oraz podać swój adres email.

Konkurs trwa do 30 listopada 
A wyniki zostaną opublikowane 1-3 grudnia.

Bardzo prosiłabym Was wszystkich o kliknięcie w linki:) Jest to moja pierwsza takiego typu współpraca i nie ukrywam, że bardzo ucieszyłabym się, gdyby nie była ona jednorazowa:)
Osoby, które wejdą w linki i podadzą ceny produktów polecę w następnym poście! :)

niedziela, 20 listopada 2016

KONCERT Justina Biebera

KONCERT Justina Biebera
Szczerze mówiąc nie spodziewałam się tego, że będę opisywać drugi koncert Justina Biebera w Polsce. Czemu? Około rok czasu wiedziałam, że nie jadę. Natomiast 5 dni przed koncertem wszystko się zmieniło. Mama zwiększyła debet, a ja miałam ogarnąć kupno biletów, dojazd i osobę, z którą będę jechać (wybór padł na mojego chłopaka). Bilety na koncert jak wiadomo kupiliśmy drożej, bo nikt nie sprzedawał po normalnej cenie. Bilety na transport również okazały się problemem - nie było miejsc oraz ceny niektórych przejazdów wynosiły po ponad 100 zł na osobę. Jednak cała niedziela spędzona przed komputerem opłaciła się. Dojazd załatwiony, a bilety na koncert przyszły już we wtorek. Kiedy otworzyłam obie przesyłki i zobaczyłam zawartość, zaczęłam płakać. Nie mogłam uwierzyć w to, że znowu go zobaczę. 
Swoją podróż zaczęliśmy 10 listopada o 22.59. Przejechanie ponad 600 km wcale nie było takie ciężkie jak myślałam. Gorszym problemem okazał się SEN. Spanie w pociągu nie jest niemożliwe, lecz był to nie lada wyczyn. A coś spać musieliśmy, aby następnego dnia utrzymać się na nogach, a przede wszystkim na koncercie.

Do Krakowa przybyliśmy o 8.10. Udaliśmy się na rynek i Wawel - w skrócie trochę pozwiedzaliśmy. Potem odezwały się nasze brzuchy, więc ruszyliśmy w poszukiwanie jakiejś czynnej pizzerii. Przypominam, że był to 11 listopada, więc prawie wszystkie sklepy czy restauracje były po prostu zamknięte. Po skonsumowaniu pizzy, która była taka 6/10 mogliśmy już w spokoju pójść pod arenę. Trochę się pokręciliśmy, przywitaliśmy z kilkoma osobami i usiedliśmy w poczekalni, bo na dworze było dosyć chłodnawo. Po 15 stwierdziliśmy, że czas stanąć w kolejce, która z każdą minutą zwiększała się o dodatkowe osoby.

Czekanie było dosyć męczące. Wpuszczać mieli zacząć dopiero o 18.45. Jednak nie byłam sama, a oprócz tego miałam jedzenie, które również pozwoliło mi przetrwać. W końcu po trzygodzinnym czekaniu i straceniu czucia w stopach i kolanach zaczęli wpuszczać (naprawdę podziwiam osoby, które w kolejce stały od 7). Na arenę weszliśmy około 19.45. Zdążyliśmy wysłuchać jednego support'a, zanieść kurtki do szatni i zająć miejsce na płycie. O godzinie ok. 20.30 koncert ROZPOCZĄŁ SIĘ.
Na początku kompletnie do mnie nie docierało, co się dzieję. Przez pierwsze dwie piosenki miałam uczucie, że po prostu oglądam jakiś film, a jego tutaj tak naprawdę nie ma. Kiedy rozbrzmiała melodia piosenki "I'll show you" dopiero wtedy odważyłam się wyciągnąć telefon i cokolwiek nagrać. Pierwsza połowa koncertu zleciała jak z płatka. Druga natomiast była przecudowna. Justin z nami rozmawiał, uśmiechał się, żartował. Mogliśmy nawet zadawać mu pytania. Kiedy z nim rozmawialiśmy nikt się nie darł, co tworzyło taką cudowną atmosferę. 

Na koncercie bawiłam się doskonale. Cały czas śpiewałam i płakałam. Byłam taka szczęśliwa. Nagrałam tylko trzy piosenki: "I'll show you", "Company" i "Let me love you". Kompletnie nie rozumiem osób, które nagrywały cały koncert i które przez to traciły jakąkolwiek zabawę i satysfakcję bycia tam. 
Oprócz tego na koncert było przygotowane kilka akcji. Na "Life is worth to living" każdy miał ułożyć z dłoni serce. Na "What do you mean" każdy miał wyciągnąć glowsticka i machać nim. Po piosence "Sorry" mieliśmy klaskać zamiast krzyczeć, lecz to zrobiliśmy po "Love yourself". Na "Purpose" każdy miał wyciągnąć kartkę z napisem My purpose is...(i dopisany każdego cel, po angielsku). Akcje prawie wszystkie się udały, oprócz glowsticków, bo ich nie było zbyt wiele jak na arenę. 
*jedno zdjęcie własne, reszta pochodzi z internetu i od moich znajomych*

Koncert trwał dwie godziny, a zleciał oczywiście bardzo szybko. Po zakończonym występie marzyłam jedynie o ciepłym łóżku, lecz na to musiałam trochę poczekać, ponieważ czekało nas jeszcze 11 godzin podróży do domu.

Takim o to sposobem zobaczyłam DRUGI RAZ w życiu JUSTINA BIEBERA.
Do końca moich dni będę wdzięczna mamie, że pomogła mi spełnić moje marzenie i sprawiła, że na mojej twarzy namalował się uśmiech.

Ktoś był może na koncercie Justina w Krakowie? Jak Wasze wrażenia?
Byliście na koncercie Waszych ulubionych artystów?
24 listopada czeka mnie jeszcze koncert Bastille, więc czekajcie cierpliwie na kolejną koncertową notkę!

środa, 9 listopada 2016

REŻYSEREM JEST SAMO ŻYCIE

REŻYSEREM JEST SAMO ŻYCIE
"Najpiękniejszych chwil w życiu nie zaplanujesz. One przyjdą same."

Wiele sytuacji, które wydarzyły się w naszym życiu były spontaniczne. Nie mieliśmy żadnego na nie wpływu. Nie spodziewaliśmy się ich. Ale to czyniło je wyjątkowymi. Gdyby życie byłoby zaplanowane, co do sekundy to wszystko stałoby się normalnością. Nie wiedzielibyśmy, co to zaskoczenie lub niespodzianka.


"Życie jest jak pudełko czekoladek - nigdy nie wiesz, co Ci się trafi."


Każdego dnia budzimy się, lecz nie wiemy jaka pogoda czeka nas za oknem. Nie wiemy czy w szkole nauczyciel nas zapyta. Nie wiemy, co będziemy mieć na obiad. Nie wiemy jakie rozmowy nas czekają. Nie wiemy czy Polska dziś wygra mecz piłki nożnej. Nie wiemy, co dzisiaj nas zaskoczy. 

"Przyszłość to tylko wielka niespodzianka, dopóki nie stanie się już przeszłością."


Każdego dnia spotykamy różnych ludzi na swojej drodze. Większości jest dla nas obca. Lecz kto wie, czy tamten chłopak nie będzie kiedyś naszym mężem? Tamta dziewczyna naszą przyjaciółką? Przyszłość ma dla nas WIELE niespodzianek. Nieuniknionych niespodzianek.

"Reżyserem jest samo życie"


Często myślimy, że mamy coś zaplanowane w 100 %. Ale nigdy nie mamy pewności czy np. spotkanie zostanie przeprowadzone dokładnie tak jak chcieliśmy. Nawet planując wspólny wypad do kina z przyjaciółką nie wiemy o czym będziemy rozmawiać, czy nie spóźnimy się na autobus, co zobaczymy na ekranie i kogo możemy spotkać.


~~~


Mamy już prawie połowę listopada, a ja w końcu zabrałam się za napisanie tego posta. Zdjęcia, które tu zobaczycie zostały wykonane w sierpniu, więc może jeszcze poczujecie ostatnie dni lata.

Koszulka: Top Secret//  Spódniczka: Reserved

środa, 2 listopada 2016

KONCERT Sylwii Grzeszczak

KONCERT Sylwii Grzeszczak
Większość wpisów związanych z wydarzeniami zaczynam od napisania daty. Nie ukrywam, że ten post również chciałam tak rozpocząć. Jednak czas coś zmienić, więc rozpocznę go troszeczkę inaczej.

Sylwia Grzeszczak to przepiękna, utalentowana 27 letnia piosenkarka, kompozytorka i autorka tekstów. Na swoim koncie ma naprawdę wiele osiągnięć. Jest najbardziej nagradzaną artystką  na EMA (Eska Music Awards), gdzie posiada już 9 nagród!
W wakacje została ogłoszona jej trasa, gdzie miała promować swoją najnowszą płytę i singiel "Tamta dziewczyna". Kiedy na ulotce zobaczyłam, że ma być w Gdańsku to wiedziałam, że muszę tam być! Jest to jedno (a raczej było ;)) z większych moich marzeń. Już raz słyszałam Sylwię na żywo na koncercie noworocznym w Gdyni, jednak to nie to samo, co jej osobisty koncert.

28 października mimo zatrucia pokarmowego udałam się wraz z moją najlepszą przyjaciółką Oliwią (którą możecie kojarzyć z przeróżnych postów) do Gdańska, do Ergo Areny. Może i nie najlepiej się czułam, lecz wiem, że było to wspaniałe przeżycie. Atmosfera na koncercie była niesamowita - nikt się nie pchał, rozmawiała z nami, cały czas dziękowała, mówiła, że jesteśmy piękni, śpiewaliśmy razem z nią. 

Z racji, że była to trasa promująca na koncercie można było usłyszeć piosenki pochodzące z nowej jak i starszych płyt. Muszę przyznać, że nowe utwory wpadają w ucho!

Po koncercie poprosiła, żeby poczekać na nią i porobić sobie wspólne zdjęcia czy rozdać autografy i że będzie jej niezmiernie miło. Niestety czułam się, co raz gorzej, więc po 15 minutach czekania odpuściłam. Ale mogę potwierdzić, że jest naprawdę mega sympatyczną osóbką.
Oprócz tego na koncercie wyjęła telefon i porobiła parę zdjęć oraz nagrała krótki filmik. Powiedziała, że zawsze tak robi, ponieważ w domu uwielbia wspominać takie wieczory.

Osób oczywiście było tak dużo, że zrobiła ujęcia z trzech stron. Na Facebook'u umieściła to z prostej perspektywy, gdzie widać najwięcej ludzi.
Podsumowując był to naprawdę UDANY koncert i spełnienie kolejnego marzenia:)
Teraz czekać do 24 listopada, gdzie będę w Warszawie na występie Bastille! Oczywiście z niego też będziecie mieć recenzję!

Trzymajcie się!
Copyright © 2016 Adrasteja , Blogger