piątek, 27 stycznia 2023

MINIONKI: WEJŚCIE GRU | RECENZJA FILMU

MINIONKI: WEJŚCIE GRU | RECENZJA FILMU
"Minionki: Wejście Gru" - to amerykański film animowany. Spin-off ekranizacji "Jak ukraść księżyc". Fabuła opowiada o dwunastoletnim Gru, który marzy o dołączeniu do grupy super złoczyńców, znanych jako Vicious 6. Niestety, nie wszystko idzie zgodnie z planem i młodzieniec popada w konflikt. Na ratunek przybywają mu Minionki - Kevin, Stuart, Bob oraz Otto.

W skrócie - Cztery Minionki próbują uratować młodego Gru, który popadł w konflikt z grupą złoczyńców.

Gatunek: Animacja | Komedia | Przygodowy
Czas trwania: 90 minut
Młody Gru nie jest typowym dwunastolatkiem, czego można było się od razu spodziewać po obejrzeniu poprzednich części. Determinacja i chęć osiągnięcia celu są tak silne, że nie liczy się dla niego nic innego. Dołączenie do grupy super łotrów to spełnienie najskrytszych marzeń! Nawet młody wiek nie jest dla niego żadną przeszkodą! A przynajmniej tak mu się wydaje...
Jednak nie można zapomnieć o tytułowych bohaterach, czyli Minionkach! Które oczywiście chcą pomóc swojemu "Mini Boss'owi". Aczkolwiek tam gdzie one się zjawiają, pojawia się również chaos... W tej części mimo, że początkowo widzimy całą gromadę to pierwsze skrzypce grają: Kevin, Stuart, Bob i Otto. Każdy z nich jest zupełnie od siebie różny. Ale dzięki temu fabuła przybiera jeszcze bardziej komediowego charakteru!
Jak już wiecie, bądź nie. Minionki mają swoją własną, wymyśloną gwarę. Jednak w tej części pojawia się kilka zwrotów w różnych językach świata! Na szczęście są to tak popularne słowa, że łatwo było sobie to przetłumaczyć. A zastosowanie makaronizmów, moim zdaniem, wpłynęło zdecydowanie pozytywnie na ocenę tego filmu.
Droga do zostania super złoczyńcą okazuje się trudniejsza niż początkowo myślał Gru. Ale czym by było dążenie do celu, bez przeszkód na drodze? No i w dodatku te niesforne Minionki... Czy dwunastolatkowi uda się spełnić marzenie? Tego musicie przekonać się sami!
Osobiście bardzo lubię całą serię o Minionkach. Jest to jedna z moich ulubionych bajek i jeśli widzę, że pojawia się nowa część to bez wahania udaję się na nią do kina! Mimo, że dla niektórych fabuła może wydawać się oklepana. Jednak ja za każdym razem bawię się świetnie i tak było też tym razem. Polecam za równo dla dzieci jak i dla dorosłych!
*Źródło zdjęć: jastrzebie.pl, myvue.com, trojmiasto.pl, wp.pl*

Oglądaliście tę animację?
A może macie w planach?
Koniecznie dajcie znać w komentarzach!

Ściskam mocno,
Adrasteja

piątek, 20 stycznia 2023

AVATAR: ISTOTA WODY | RECENZJA FILMU

AVATAR: ISTOTA WODY | RECENZJA FILMU
"Avatar: Istota Wody" - to amerykański film przygodowy science-fiction, produkcji 20th Century Studios. Jego reżyserem jest James Cameron. Akcja filmu rozgrywa się po ponad dekadzie od wydarzeń z pierwszej części, gdzie Pandorę znów napadają Ludzie Nieba. Jake i Neytiri chcąc zapewnić bezpieczeństwo swojej rodzinie, szukają schronienia w innym miejscu na planecie.

W skrócie - Pandorę znów napada wroga korporacja. Jack i Neytiri wraz z rodziną zmuszeni są opuścić wioskę i szukać pomocy u innych plemion zamieszkujących planetę.

Gatunek: Akcja | Science-Fiction | Przygodowy
Czas trwania: 193 minuty
Pandora znów jest w niebezpieczeństwie. Ludzie Nieba nie odpuszczają i po ponad dziesięciu latach powracają. Tym razem to nie surowce są najważniejszym celem. Przybyli, aby zasiedlić tę planetę, ponieważ Ziemia umiera... W tym kryzysowym okresie nie ma już czasu na dyplomacje. Chcą ją zdobyć najgorszym sposobem - wojną. Jednak plan przywódcy, niejakiego Miles'a Quaritch szybko obiera inny cel. Jack i jego rodzina zaczynają być prześladowani.
W tej części mamy okazję poznać inny klan niż Omatikaya, który charakteryzuje się swoją głęboką więzią z naturą, zwłaszcza leśną. Jak sam tytuł wskazuje odkrywamy nadmorskie plemię Na'Vi, czyli Klan Metkayina zamieszkujący wioskę Awa'atlu w rejonie raf wschodniego morza. Po za tym, pojawia się też parę Avatarów z pięcioma palcami u dłoni!
Szukając schronienia, rodzina Jack'a natrafia właśnie na plemię Metkayina, gdzie uczą się jak żyć w symbiozie z wodą. Początkowo, nie do końca im to wychodzi, a jego dzieci nie za bardzo zostają zaakceptowane przez rówieśników. Jednak nowe środowisko pozwala im lepiej poznać siebie oraz swoje mocje strony.
Niestety, Ludzie Nieba nie odpuszczają i zaczynają grać nieczysto, atakując inne wioski oraz morskie stworzenia. Czy Jack i jego rodzina stawią czoła wrogowi? Czy uda im się przetrwać i odnaleźć spokój? Tego musicie przekonać się sami!
W końcu, po kilkunastu latach, fani tej sagi doczekali się kontynuacji, gdzie mogli poznać dalsze losy ich ulubionych bohaterów. Ale również zaznać niesamowitego smaczku efektów specjalnych, bo to one w głównej mierze robią ogromną robotę! Dlatego, bardzo się cieszę, że kina udostępniły te produkcje w wersji 3D oraz w technologii HFR (wyższa jakoś ruchomego obrazu 4K Ultra HD, zwiększająca prędkość wyświetlania klatek na sekundę). Początkowo, film może się wydawać bardzo podobny fabularnie do poprzedniego, ale gwarantuję, że naprawdę szybko zlecą Wam te 3 godziny. Polecam.
*Źródło zdjęć: nerdist.com, thehollywoodreporter.com, trojmiasto.pl, theverge.com*

Oglądaliście ten film?
A może dopiero macie w planach?
Koniecznie dajcie znać w komentarzach!

Ściskam mocno,
Wasza Adrasteja

piątek, 13 stycznia 2023

7736 KM. POMIĘDZY KOREĄ POŁUDNIOWĄ A POLSKĄ | CICHY ZAKĄTEK #11

7736 KM. POMIĘDZY KOREĄ POŁUDNIOWĄ A POLSKĄ | CICHY ZAKĄTEK #11
Cześć wszystkim! Czy seria Cichy Zakątek coś Wam mówi? Nie? Nic dziwnego! Ostatni wpis tego typu pojawił się tutaj w kwietniu 2018 roku. To prawie 5 lat temu... Nie sądziłam, że kiedyś nadejdzie taki dzień, w którym odpuszczę sobie książki. Ot tak. Z dnia na dzień. Zawsze uwielbiałam spędzać swój wolny czas w ich towarzystwie. Niestety. Zaczęła się maturalna klasa, więcej obowiązków i tak o to jesteśmy w tym miejscu!

Nie ukrywam, że często czytając recenzje na Waszych blogach dodawałam je sobie do zakładki, a gdy tylko pojawiały się na promocji, od razu lądowały w sklepowym koszyku, a następnie zostawały odkładane na półkę w moim domu... Lecz w tym roku, z nową motywacją - zaczęłam czytać! Zapomniałam jak bardzo mnie to wyciszało, a przy okazji dawało tyle radości.

Książkę, którą Wam dzisiaj przedstawię, napisała Koreanka, ale w języku polskim! Mijin Mok, bo tak nazywa się autorka, ma swój kanał na YouTube i stąd właśnie ją znam. Chcąc wesprzeć jej twórczość, zakupiłam właśnie tę książkę. Czy było warto? Zapraszam do dalszego czytania!



Tytuł:
7736 km. Pomiędzy Koreą Południową a Polską
Autor: Mijin Mok
Gatunek: Reportaż
Ilość stron: 320
Data premiery: 28.09.2022
Opis książki: Tytułowe 7736 kilometrów to dystans, jaki dzieli Polskę i Koreę Południową. Czy tak odległe kraje może cokolwiek łączyć? Pokażę ci, że niejedno! Nazywam się Mijin Mok, jestem wykładowczynią na Uniwersytecie Wrocławskim i jako "Koreanka" przybliżam kulturę mojej ojczyzny w mediach społecznościowych. A teraz zapraszam cię w czytelniczą podróz po Kraju Spokojnego Poranka.
Jeżeli chcesz wiedzieć, jak wygląda koreańskie randkowanie i jego faza SSEOM, co Koreańczyk ma na myśli, krzycząc "Fighting!" oraz o kim powie, że "ma ciężkie usta", ta książka z pewnością jest dla ciebie. Dowiesz się z niej również, czym jest uczucie "han" i czy przenika takie produkcje jak "Squid game" i "Parasite". Poznasz także "gapjil" i "czebol" - słowa kluczowe, które pozwolą ci rozgryźć słynną koreańską aferę orzeszkową.
A to dopiero przedsmak tego, co znajdziesz w środku - bo kultura Korei nie ogranicza się wyłącznie do K-popu, kimchi i produktów Samsunga!

"Wiele wody musiało upłynąć w rzece Han-gang, nim narodził się uwielbiany na całym świecie k-pop i wyprodukowany został pierwszy koreański smartfon."

Nie ma co ukrywać, że Korea Południowa w ostatnich latach mocno zyskała na popularności. Zwłaszcza za sprawą jednego z gatunków muzycznych, a mianowicie K-popu. Ludzie zaczynają się, co raz bardziej interesować tym krajem i stał się on atrakcyjny turystycznie. Osobiście, nigdy nie ciągnęło mnie do Korei, bardziej do Japonii i ich cudownie, kwitnących ogrodów. Jednak natrafiając na Mijin na platformie YouTube nie mogłam przejść obojętnie i zaczęłam ją oglądać. Z zaciekawieniem słuchałam o ciekawostkach na temat tego kraju.

"W Korei ludzie bardzo szybko decydują się na związek. Powiedziałabym nawet, że za szybko, ale kultura pośpiechu zobowiązuje."

Książkę mamy podzieloną na kilkanaście rozdziałów, gdzie skupiamy się na różnych sferach życia. Poznajemy koreańskie przysłowia, pisownie, edukacje, a także randkowanie! Oczywiście, od razu możemy sobie to porównać z naszą kulturą, ponieważ w książce opisywany jest jeden i drugi kraj. Wiadomo, z naciskiem na Korę, bo to ją mamy bliżej poznać.

"Koncepcja nunchi ma tak ogromne znaczenie dla życia w Korei ze względu na hierarchię społeczną oraz szacunek do starszych czy wyżej postawionych osób."

Muszę przyznać, że czytając o edukacji i pracy trochę się przeraziłam. Czułam ten nacisk i presję, mimo, ze nie dotyczyły bezpośrednio mojej osoby. Nie sądziłam, że można się spotkać z tak ogromnym stresem, w tak młodym wieku. A na koniec i tak się okaże, że Twoja praca poszła na marne, bo spotykasz się w dorosłym życiu z dyskryminacją...

"Na początku rozdziału obiecywałam mordercze wentylatory. Czas dotrzymać słowa."

Jednak jak to w każdym państwie bywa, występują plusy i minusy, z którymi możemy się pogodzić, bądź nie... Przeprowadzając się do innego kraju albo szukając innego, bardziej brutalnego rozwiązania... Co okazuje się dużym problemem w Korei.

"Wartości rodzinne, podobnie jak dla Polaków, są dla nas bardzo istotne i przykładamy do nich dużą wagę."

Moja opinia: Mijin napisała tę książkę lekkim językiem. Dzięki czemu trafi do szerokiego grona odbiorców, niezależnie od wieku. Można się dowiedzieć od niej sporo, ciekawych rzeczy. Muszę przyznać, że o wielu kompletnie nie miałam pojęcia! Dodatkowo, całość jest przyozdobiona pięknymi grafikami, ale również zdjęciami z prywatnej kolekcji. Jeśli chcecie się dowiedzieć czegoś o tym Kraju Spokojnego Poranka to serdecznie polecam! Jedynie żałuję, że niektóre informacje były podane ogólnikowo. Ale może uda się autorce rozwinąć poszczególne wątki lepiej przy okazji kolejnej książki, która możliwe, że kiedyś będzie miała swoją premierę.
*Zdjęcia autorskie*

Czytaliście? A może macie w planach?
Koniecznie dajcie znać!

Zachęcam do sprawdzenia innych wpisów z tej serii.

Ściskam mocno,
Wasza Adrasteja

piątek, 6 stycznia 2023

HEARTBEAT FESTIVAL 2022 | RELACJA

HEARTBEAT FESTIVAL 2022 | RELACJA

Witam wszystkich bardzo serdecznie w Nowym Roku! Ale szybko zleciały te grudniowe tygodnie... Nawet nie miałam okazji złożyć Wam świątecznych życzeń! Mam nadzieję, że ten magiczny czas spędziliście radośnie w rodzinnym gronie. A na ten rok chciałabym Wam życzyć wytrwałości, szczęścia i spełnienia!

W dzisiejszym wpisie opowiem o ostatnim festiwalu, na którym miałam okazję być w zeszłym roku. Co prawda oprócz opisanych już na blogu imprez, znalazły się również dwie inne, których szczegółowo opisywać nie będę. Ale na pewno pojawi się wzmianka o nich przy okazji wpisu z podsumowaniem roku, który już niebawem!

Co to jest Heartbeat Festival?
Heartbeat Festival to impreza łącząca w sobie gwiazdy EDM, wspólną zabawę oraz zbiórkę pieniędzy na szczytny cel. Powstały przez Stowarzyszenie Gramy z Sercem. Wydarzenie znane do 2019 roku pod nazwą Beach Party. Odbywające się w Trzciance, w województwie wielkopolskim. Podczas imprezy można posłuchać gry czołowych polskich artystów, ale również i zagranicznych.

Jak dostać się na teren festiwalu?
Z racji, że Trzcianka nie jest zbyt turystycznym miastem nie posiada za wiele obiektów noclegowych. Zwłaszcza tydzień przed rozpoczęciem imprezy. W związku z tym udaliśmy się do najbliższego, większego miasta, a mianowicie do Piły (ok. 20 km). Stąd można dostać się PKS albo PKP, a następnie spacerkiem na teren imprezy. Natomiast powrót może wydać się problematyczny. Wtedy trzeba ratować się taxi. Aplikacje typu Uber, Bolt i Free Now na tamtą chwilę nie były obsługiwane. My osobiście udaliśmy się samochodem i zapłaciliśmy na miejscu symboliczne 10 złotych za parking.

Jak wygląda teren festiwalu?
To była moja pierwsza edycja, w której miałam okazję brać udział i szczerze mówiąc na miejscu lekko się zdziwiłam widząc niewielki teren festiwalu. Spodziewałam się czegoś innego, zwłaszcza, że edycji odbyło się już kilkanaście. Jednak cena za tę imprezę była niewielka i dodatkowo okazało się, że działają charytatywnie, więc absolutnie nie nastawiałam się negatywnie. Standardowo na terenie znalazło się sporo Toi Toi, budek z jedzeniem i piciem oraz strefa beauty. Dużym plusem na pewno był fakt, że festiwal odbywa się nad jeziorem Logo, gdzie mogłam ujrzeć jeden z piękniejszych zachodów słońca, który możecie zobaczyć na zdjęciu poniżej.

Moje odczucia
Początkowo, delikatnie czułam się rozczarowana widząc niewielki teren festiwalu, małą ilość osób i scenę. Zwłaszcza, że bardzo chwaliłam to wydarzenie narzeczonemu, który początkowo nie chciał jechać, ponieważ następnego dnia mieliśmy ślub mojej przyjaciółki w innym województwie! Na szczęście, już przy pierwszym artyście i rozbrzmiewających elektronicznych rytmach poczułam się lepiej. A najlepsze miało być na koniec. I tak też było. Headliner, na którego czekałam, czyli Will Sparks zagrał fantastycznie! A jego energia za konsoletą zachęcała do wspólnej zabawy. Naprawdę bardzo dobrze się bawiłam.

Stylizacja
Festiwal odbywa się co roku, pod koniec czerwca, na świeżym powietrzu. Podczas zeszłorocznej edycji udało się trafić na jeden z cieplejszych weekendów lata, w związku z tym noc była przyjemna i krótkie spodenki okazały się strzałem w dziesiątkę! Jedyny minus w mojej stylizacji to na pewno białe buty... Niestety, na terenie festiwalu było dużo takiego ciemnego piachu, który bardzo się kurzył, zwłaszcza, że ludzie skakali. Czułam go na nogach i w nosie, a buty po wyjściu z terenu imprezy wcale nie były białe...
Ubrania: czarna koszulka ze skorpionami z Croppa, jeansowe spodenki z metalowymi łańcuchami z New Yorker i czarna jeansowa kurtka z Primarka.
Buty: Nike Air Force 1 Pixel z nike.com.
Dodatki: kolczyki z zestawu trzech par z New Yorker oraz naszyjniki łańcuszki z zestawu trzech par z New Yorker.
*Zdjęcia własne, Facebook Heartbeat Festival*

Byliście kiedyś na Heartbeat Festival?
Lubicie jeździć na festiwale?
Koniecznie dajcie znać w komentarzach!

Bardzo Wam dziękuję za 500 obserwacji i mnóstwo miłych komentarzy.

Ściskam mocno,
Adrasteja

Copyright © 2016 Adrasteja , Blogger