piątek, 25 marca 2022

Mój PIERWSZY RAZ z malowaniem po JEANSIE | ARTsteja #2

Mój PIERWSZY RAZ z malowaniem po JEANSIE | ARTsteja #2
Cześć Wszystkim! Ale mamy piękną wiosnę. Zdecydowanie tęskniłam za taką słoneczną pogodą. Od razu człowiek czuje ten przypływ radości i energii. Zrzucenie z siebie tych zimowych ubrań jest moim ulubionym momentem w każdym roku. O wiele lepiej i swobodniej czuję się w wiosennych, jeansowych kurtkach... O których zresztą dzisiaj sobie porozmawiamy!

Jak niektórzy z Was wiedzą, jestem osobą z artystyczną duszą. Choć swoich prac zbyt często tutaj nie pokazywałam to nie raz zdarzyło mi się o tym wspomnieć. Swoje prace za zwyczaj wykonywałam tradycyjnie - na papierze za pomocą ołówków i kredek. A z farbami nigdy się nie lubiłam! Nie umiałam nad nimi zapanować, wszędzie było brudno, a do tego byłam zbyt niecierpliwa, żeby w pełni poczekać do ich całkowitego wyschnięcia...

Dlaczego o tym wspominam? Otóż w tym roku stwierdziłam, że wezmę się za nową pasję, opierając się dalej na mojej artystycznej duszy. Tym o to sposobem zakupiłam farby do robienia customów na jeansie i udało mi się stworzyć pierwsze, proste grafiki. Zapraszam do czytania!
Na początku, sięgnęłam po wiedzę teoretyczną. Zaczęłam czytać mnóstwo blogów i poradników oraz obejrzałam trochę filmików na YouTube (choć niestety, nie było ich zbyt dużo). Oczywiście, najważniejszą rzeczą dla mnie było poznanie produktów, którymi będę operowała. Jak wiadomo, ile ludzi, tyle opinii. Jednak najczęściej pojawiającymi się firmami były: Angelus oraz Tarrago. Mój wybór padł na tą drugą.
Tak naprawdę, jedna jak i druga firma należy do tych wyższych jakościowo, a co za tym idzie... droższych! Za buteleczkę 25 ml zapłacimy od 29 złotych wzwyż. Zatem kupienie ich było dosyć ryzykowne, bo przecież mogłam stwierdzić, że takie hobby nie jest dla mnie. Jednak doskonale wiem, że dobre produkty sprzyjają przyjemniejszej jak i łatwiejszej pracy. A przy słabszych jakościowo farbach istniało ryzyko złego mieszania się kolorów, pojawienia się grudek, a co najgorsze sprania się customu!
Pierwsze zakupy to zawsze największy wydatek, dlatego skupiłam się na najbardziej klasycznych kolorach, z których wiedziałam, że mogę wiele wyciągnąć, mieszając je ze sobą. A zatem wybór padł na: biały, czarny, żółty, czerwony oraz niebieski. Jednak nie mogłam się oprzeć i kupiłam coś jeszcze... Fluoroscencyjną, różową farbę akrylową! Choć sklep miał jeszcze w ofercie piękne metaliczne odcienie oraz farbę świecącą w ciemności to te przyjemności zostawiłam już na kolejny raz.
Oprócz farb zakupiłam pędzle z firmy Elco i jestem zawiedziona... Wykonane są z nylonu, miękkie w dotyku oraz włoski nie rozpadają się po pierwszych machnięciach. Jednak ta metaliczna część przyczepiona do drewnianej cała się chwieje przez co muszę trzymać pędzel przy samym jego koniuszku, abym czuła nad tym narzędziem kontrolę, bez obawy, że coś się przesunie o kilka milimetrów za daleko, a precyzja jest tu przecież kluczowa. Mimo, że mają mnóstwo rozmiarów pędzli i włosie naprawdę daje radę, to ta rozpadająca się część bardzo mi przeszkadza i następnym razem sięgnę po artykuły z innej firmy... Natomiast na zdjęciu jeszcze możecie zobaczyć inne pędzle, kupione za grosze w Kauflandzie, o których tym bardziej wolę się nie wypowiadać, bo kompletnie nie da się nimi pracować...
Ostatnimi rzeczami, które kupiłam są Soft Maker oraz Finisher Matt Maker. Nie jest to konieczność w zakupie, ale dobrze jest je mieć. Soft Maker jest to dodatek do farb akrylowych, który dodatkowo zwiększa odporność malowanych tkanin. A co za tym idzie? Odzież jest dużo bardziej odporna na zużycie. Natomiast Finisher Matt Maker to nic innego jak matowy lakier do wykończenia pracy. Chroni oraz wzmacnia malowaną powierzchnię. Oczywiście, nie musi być to tylko i wyłącznie mat. Na rynku znajdziemy także finishery z połyskiem.
Teraz czas na część praktyczną. Zaczynając, najpierw musimy odpowiednio przygotować naszą kurtkę, na której będziemy tworzyć. Wyprać ją, dobrze osuszyć i oczyścić z wszelkiego rodzaju pyłków, włosów itd. Mały wskazówka, żeby zaoszczędzić trochę pieniędzy przy pierwszych projektach, które mogą się nie udać, to warto zakupić taką kurtkę na Vinted, Olx czy też w second handzie, gdzie sprzedawane są za grosze.
Następnie bierzemy się za pierwszy kolor, czyli biały. To czego przede wszystkim się nauczyłam to, że biel w palecie kolorów to podstawa i najlepiej kupić większą buteleczkę, ponieważ będzie jej sporo schodziło. Biała farba służy nam jako podkład pod inne kolory. Dzięki niej możemy wydobyć z innych farb maksymalną intensywność, nie martwiąc się o to, że materiał wchłonie nam część produktu. Po wyschnięciu, możemy zacząć działać.
Pora na szkic ołówkiem. A następnie czas już na pierwsze warstwy koloru. Najlepiej wcześniej sobie przygotować szkic na kartce albo zdjęcie poglądowe w telefonie, choć oczywiście nie jest to koniecznością, to na pewno ułatwi pracę. Warto też nie nakładać zbyt dużej ilości warstw na siebie przed dokładnym wyschnięciem poprzedniej. Aby proces szybciej trwał, wiele osób wspomaga się suszarką, bądź prasuje ubranie zabezpieczając je papierem do pieczenia.
Na końcu oczywiście wprowadzamy delikatne poprawki i całość wykańczamy finisherem oraz czekamy do całkowitego wyschnięcia. Gotowe, można cieszyć się swoją własną, oryginalną kurtką!
*Zdjęcia autorskie*

A Wy lubicie tworzyć?
Jakie macie hobby?
Koniecznie dajcie znać w komentarzach!

Ściskam mocno,
Adrasteja
Copyright © 2016 Adrasteja , Blogger