U wielu z Was czuć już pierwsze oznaki zimy i widać za oknami biały puch. Natomiast u mnie śnieg jeszcze nie zagościł... Choć nie ukrywam, że mam małą nadzieję, że pojawi się on za trzy tygodnie, na święta. No właśnie, święta... Macie już gotowe prezenty? O dziwo, ja kompletnie nie jestem w tym roku przygotowana! Muszę koniecznie wybrać się w weekend na małe zakupy, więc z przyjemnością poczytam, co Wy macie kupione dla swoich bliskich!
Może i zaraz powitamy zimę, jednak nie zmienia to faktu, że uwielbiam wracać wspomnieniami do letnich dni, dlatego pozwólcie, że dziś znowu pokażę Wam cudowne widoki z gór! Tym razem nie będzie to typowy opis szlaków, ponieważ nie udało nam się przejść całej trasy ze względu na ograniczony czas. Natomiast, jeśli w najbliższych latach będę miała okazję znowu wybrać się w Tatry, to na pewno nie odpuszczę sobie Czerwonych Wierchów, o których będziemy dzisiaj rozmawiać!
Czerwone Wierchy to masyw górski na granicy polsko-słowackiej znajdujący się w Tatrach Zachodnich, położony w obrębie Tatrzańskiego Parku Narodowego, nad trzema dolinami: Doliną Cichą, Doliną Kościeliską i Doliną Bystrej. Masyw ten składa się z czterech szczytów: Ciemniaka (2096 m n.p.m.), Krzesanicy (2122 m n.p.m.), Małołączniaka (2096 m n.p.m.) oraz Kopy Kondrackiej (2005 m n.p.m.).
Kiry (927 m n.p.m.) to właśnie tutaj rozpoczynamy trasę po Dolinie Kościeliskiej, lecz najpierw musimy uiścić opłatę w kasie Tatrzańskiego Parku Narodowego (o cenach pisałam TUTAJ). Po zapłaceniu, wita nas bardzo przyjemna, szersza ścieżka, gdzie można głównie spotkać spacerujące rodziny, owce z pasterzami oraz dorożki. Po około 20 minutach pieszej drogi spotykamy rozwidlenie na czerwony szlak kierujący na Czerwone Wierchy oraz drugi prowadzący do Schroniska PTTK na Hali Ornak. Właśnie w tym momencie padła u Nas decyzja o wybraniu się na ten masyw górski.
Muszę przyznać, że trasa zapowiadała się bardzo przyjemnie. Lekkie wzniesienia i piękne górskie widoki! W sam raz dla początkujących turystów. Oprócz tego, po drodze można było spocząć na pięknej, kwiecistej polanie oraz skosztować leśnych malin. Niestety, kiedy zbliżaliśmy się do Chudej Turni zaczęło strasznie wiać! A żywioł był naprawdę silny... Co parę sekund musiałam kucać, aby nie zdmuchnęło mnie nad przepaści. Straciliśmy przez to naprawdę sporą część czasu, jednak bezpieczeństwo przede wszystkim!
Nasz spontaniczny wybór tego szlaku, silny wiatr oraz późny wypad z bazy noclegowej spowodowały, że zdążyliśmy tylko wejść na Ciemniaka oraz Krzesanicę. Na resztę nie starczyłoby nam czasu i wracalibyśmy po ciemku, a tego woleliśmy uniknąć. Jednak bardzo miło wspominam wyprawę na ten masyw górski. Czerwone Wierchy są naprawdę przepiękne i oferują cudowne widoki zarówno po stronie polskiej jak i słowackiej. Po za tym, ciekawostką jest fakt, że jesienną porą roku, naprawdę posiadają czerwono-pomarańczowe barwy!