Nie piszę tutaj o ludziach, którzy odeszli ode mnie, bo taka była ich wola lub po prostu zakończyliśmy swą znajomość z niewiadomych powodów. Wspominam o osobach, na których mi niesamowicie zależy, a które bardzo daleko mieszkają. Nie chcę kolejny raz wspominać o moim związku na odległość. Jednak również jest to kawałeczek, który zabija mnie od środka.
W tamtym tygodniu miałam okazje spędzić czas z moimi przyjaciółkami z konwersacji na Facebook'u. Był to niesamowity czas, którego nie da się zastąpić niczym innym. Ale o tym napiszę Wam w niedalekiej przyszłości, bo planuję pewien post w tematyce Internet.
Dzisiaj chciałam się skupić na moich uczuciach. W pewien sposób wyrzucić z siebie ból, smutek i tęsknotę. Nie potrafię czasem zebrać myśli w głowie. Potrzebuję się wygadać. Czy blog jest odpowiednim miejscem? Tego nie wiem. Staram się często zarażać Was optymizmem. Lubię jak się pozytywnie wypowiadacie w komentarzach. Tryskacie energią i radością. Jednak nie można zawsze być szczęśliwym. Na pewno również macie takie dni dumania i samotności. A może się mylę?
Niestety, w tym dość przykrym nastroju kończymy "Lipiec z Adrasteją". Muszę przyznać, że czas zleciał mi nieubłaganie szybko, ale pisanie dla Was postów sprawiało mi niesamowitą radość. Odkryłam, że naprawdę to lubię, a blog jest nieodłącznym elementem mojego życia. A Wy? Nawet nie wiecie jak ogromną motywację dajecie mi każdego dnia! Uwielbiam czytać komentarze, które płyną prosto z Waszych serc. Dziękuję bardzo za ten miesiąc. Po prostu dziękuję za to, że jesteście.
*Źródło zdjęć: Google grafika*
Często czujecie się samotni? A może macie na to sprawdzone sposoby?
Jak Wam się podobał wspólny lipiec? Chcielibyście kiedyś to powtórzyć?
PS. Od przyszłego tygodnia zaczną się same optymistyczne posty, bo mam ich zaplanowane prawie piętnaście. Zatem zaglądajcie i wyczekujcie kolejnych wpisów.