wtorek, 28 stycznia 2020

MEDIA | PRZEMYŚLENIA

Witajcie! Jak Wam minął dzień? Mam nadzieję, że lepiej niż mi. Dopiero, co chwaliłam zmiany. Dopiero, co czułam, że będzie to mój rok. A już zaczęło się wszystko psuć. Z dnia na dzień czuję, że wszystko rozrywa mnie od środka. Mam wrażenie, że wydarzyły się rzeczy, które miały się nigdy nie wydarzyć... Są takie chwile, gdy brakuje Nam słów by wyrazić to, co czujemy... Tak po prostu.
Czasami mam ochotę napisać Wam coś ważnego, mądrego. Ale gdy usiądę do pisania czuję pustkę w głowie. Czasami też chcę podzielić się swoją historią, ale jestem świadoma tego, że ktoś niepożądany może to przeczytać. W końcu to tylko Internet. A może jednak AŻ Internet? Mam wrażenie, że niektórzy często nie są tego świadomi i publikują większość swojego życia w social mediach. Nie hańbie ich. Ale zastanawialiście się kiedyś może nad powodem takiego zachowania?
Z jednej strony jesteśmy tylko ludźmi. Ale chcielibyśmy być kimś więcej. Czuć się ważni, potrzebni, wyjątkowi. Zasłynąć w jakiś sposób, aby pamięć o Nas zawsze trwała. Nie być kolejnym, szarym człowiekiem. Kimś zwyczajnym pośród miliarda innych osób. Lubimy, gdy Nas się chwali, gdy ktoś się o Nas martwi, gdy ktoś Nas pożąda. Czy nie byłoby pięknie przejść się miastem i zobaczyć się na bilbordzie? Przecież teraz wszędzie widzimy różnego rodzaju reklamy i szyldy reklamowe. Mają przeróżne kształty, kolory i znaczenie. Ale mimo wszystko przyciągają. Może my w głębi duszy też chcemy przyciągać niczym magnes?
Z drugiej strony, czasami lubimy afiszować się nieprawdziwym szczęściem. Malujemy sztuczne uśmiechy, mając tymczasem chaos w głowie. Chcemy by inni widzieli, że u Nas wszystko dobrze. A tymczasem nie mamy z kim pogadać. Potrzebujemy pomocy. Zrozumienia. Tego, aby ktoś nas wysłuchał. Wtapiamy się w tłum, biegniemy za modą, aby nie odstawać. A tymczasem za szklanym ekranem jest ktoś, kto bardzo cierpi.
Jednak nie można też wszystkich kłaść do jednego worka. Nigdy nie wiemy, co siedzi w głowie drugiego człowieka. Może po prostu lubi prowadzić taki swój pamiętnik? Albo robić zdjęcia i dodawać przy tym jakiś głęboki opis? Albo nie ma to kompletnie żadnego znaczenia? Nie wiem. Media są i już na zawsze pozostaną. A kolorowe obrazki będą nam mącić w głowie. Będą mówić prawdę albo i nie... Nawet nie wiem, czy to co piszę ma teraz jakikolwiek sens. Ale potrzebowałam tego.
*Źródło zdjęć: google grafika*

Co u Was słychać?
Co myślicie o umieszczaniu swojego życia w mediach?
Chcielibyście kiedyś być na bilbordzie?
Koniecznie dajcie znać!

Życzę Wam miłego wieczoru,
Adrasteja

8 komentarzy:

  1. Ja nie potrafiłabym pokazywać swojego życia w mewie, dlatego podziwiam ludzi, którzy na przykład nagrywają codzienne vlogi na YouTubie. Opowiadają o swoim życiu zawodowym, prywatnym, rodzinnym. Ja nie potrafiłabym się tak otworzyć i pokazać tak wiele publicznie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja myślę, że to jest poniekąd fascynujące. Uwielbiam kontakt z innymi ludźmi. Te pozytywne osoby dają mi energię, dzięki nim ją mam. Jestem ekstrawertykiem, więc przy ludziach mnie "roznosi". Myślę, że chciałabym być na billboardach, pewnie nie wszystkich, ale niektórych tak.
    Co się dzieje?? Mam nadzieję, że to tylko przejsciowe.. że te złe rzeczy zaraz znikną, że będzie tylko lepiej... trzymaj się <3 :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem zdania, że opowiadanie swoich historii idzie na naukę dla czytelników. Publikuje się biografie nie po to, aby napisać cokolwiek (jeśli nie ma się pomysłu na powieść, to podpowiadam, że własny życiorys może być najlepszą książką), ale aby pokazać siebie, swoje lekcje życiowe. Wspaniale bowiem jest nam-czytelnikom uczyć się na błędach – ale cudzych.

    Jesteśmy aż ludźmi. Istotami wysoce inteligentnymi i zdolnymi do wyższych uczuć. Ale masz rację, wielu chciałoby być kimś więcej, na co chyba najlepiej wskazują popularne filmy kinowe.
    Osobiście nie pretenduję do miana kogoś ważnego, ale lubię czuć się potrzebna. Czy wyjątkowa to już bym polemizowała. Każdy jest wyjątkowy na swój sposób.

    Czy chciałabym zasłynąć? Na pewno nie po to aby pamięć o mnie zawsze trwała, a raczej po to, by zwiększyć zasięg dla tekstów, które publikuję (blog, książka). W końcu piszę dla innych ludzi, więc niech to się rozpłynie po świecie.
    I z powodzeniem mogłabym sobie być przy tym kolejnym, szarym człowiekiem. Kimś zwyczajnym pośród miliarda innych osób. Nie zależy mi na poklasku, na pochwałach.
    A na bilbordzie miast swojej twarzy, wolałabym widzieć mądry przekaz dla społeczeństwa, niż te wszystkie świecące dupciami panny. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja bym nie potrafiła umieszczać swojej prywatności w mediach, dla mnie jest to pewna granicą, której nie zamierzam przekraczać, ale już co dla kogo ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kochana głowa do góry - z własnego doświadczenia,wiem jak potrafi być irytujące takie "zburzenie " swojej strefy szczęścia ,ale to tylko chwilowe
    Najważniejsze aby się nie dołować i mimo wszystko szukać ,dobrych stron ☺
    Jeśli chodzi o publikowanie swojego życia w social mediach - nie będę innych oceniać ,każdy ma własną granicę prywatności
    Ja pewnych rzeczy nie poruszam publicznie ;sprawy związane z uczuciami ,rodziną czy znajomymi
    Pozdrawiam
    Lili

    OdpowiedzUsuń
  6. Mocno oddzielam sm od życia prywatnego. A czy chciałabym być na billboardzie? Zdecydowanie raczej nie! Obserwując niektóre profile na insta czy fb faktycznie mogłabym stwierdzić, że jest tylko cukierkowo kolorowo...ale tak zwyczajnie nie jest....
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Umieszczanie życia w mediach moim zdaniem jest normalne, ale powinno zawsze znać się umiar. Czy chciałabym być na billboardzie?
    Raczej nie, ponieważ moje marzenia są troszkę inne. Zgadzam się z Tobą, że czasami człowiekowi brakuje słów, aby wyrazić to co w danym momencie się czuje. Pozdrawiam! wy-stardoll.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam wrażenie, że ludzie wolą pokazywać szczęście i szukać pozytywów nawet siłę, bo to przyciąga ludzi. Nie ukrywajmy, każdy prędzej odwiedzimy kogoś, kto z radością opowiada o czymś niż kogoś, kto narzeka na swoje życie. Poza tym szczęściem większość ludzi chce się dzielić, jest ono zaraźliwe. Smutek tak samo, ale on częściej pozostaje w tych sferach prywatnych. Sama nie mam potrzeby wyciągania złych rzeczy do Internetu, ale staram się nie udawać, że wszystko jest wiecznie super. Gdy jest mi ciężko, to jest mnie mniej w Internecie.
    Jeśli chodzi o mnie i publikowanie moich historii w Internecie jest różnie. Odeszłam od tego kilka temu, ale nie moja prywata się gdzieś przewija w Internecie. Szczególnie na moim prywatnym Instagramie, który czasem pełni funkcję pamiętnika i są tam zdjęcia, które są dla mnie ważne. Pewnie można z niego coś wywnioskować. Raczej nie opisuję konkretnych historii, czasem coś przytoczę, aby naszkicować sytuację, ale to tyle. Dużo rzeczy, które są dla mnie ważne po prostu się przewijają na moim blogu, bo pełnią ważną rolę w moim życiu i są jego częścią. Tak jak blog. Te różne części mojego życia potrafią się przenikać do niego, bo blog jest moim miejscem, gdzie piszę to, co chcę, czuję, mam ochotę.

    OdpowiedzUsuń

- Za każde odwiedziny, komentarz oraz obserwację bardzo dziękuję!
- Postaram się odwiedzić Twojego bloga, o ile czas mi na to pozwoli.
- Nie musisz zostawiać linka, z pewnością do Ciebie trafię.
- Jeśli masz jakieś pytania, nie krępuj się, postaram się na nie odpowiedzieć najszybciej jak to będzie możliwe.

Dziękuję za Twój pobyt i zapraszam ponownie!
Jeśli masz ochotę to zachęcam do obserwacji bloga oraz przeczytania poprzednich postów.
Nowe wpisy w PIĄTKI o 17. Do zobaczenia!

Copyright © 2016 Adrasteja , Blogger